Hello ponownie na moim blogu!
Po tych kilku miesiącach ponownie pragnę coś napisać o sobie, nie ma dużo nowych wiadomości, bo mój dzień jest jak co dzień – rano pobudka, śniadanie potem intensywna rehabilitacja, odpoczynek i dalej ćwiczenia na rotorze oraz pionizatorze, a późnym popołudniem czas wolny.
W czasie wolnym korzystam m.in. z internetu, który jest dla mnie źródłem czerpania wiedzy ze świata oraz szukania informacji np. na temat eksperymentalnych metod leczenia. Chętnie porozmawiała bym z kimś na Skype lub pokorespondowała e-mailowo. Również słucham muzyki, oglądam filmy, uczę się języka angielskiego, czytam książki, gazety, rozwiązuje krzyżówki itp. Czasami odwiedzają mnie koleżanki Justyna i Wiola, jedyne które pozostały mi do dziś wierne i przyjazne.
Dużą atrakcję w okresie letnim sprawiła mi rodzina, która przyjechała i zabrała mnie na krótkie, a zarazem atrakcyjne wycieczki (krótkie – nie mogę długo siedzieć). Między innymi byłam w Przelewicach, w Szczecinie przepięknej restauracji (szklana podłoga, pod którą płynie rzeczka) oraz nad zalewem w Stepnicy.
STEPNICA (Z KUZYNEM ADAMEM):
PRZELEWICE (Z MAMĄ):
SZCZECIN DĄBIE (JA, CIOCIA DANUSIA I WUJEK HENIEK):
Dla wszystkich zainteresowanych, pragnę wyjaśnić, że pomimo tak ciężkich i trudnych przeżyciach, pozostałam osobą logicznie myślącą i sprawną psychicznie,(pamiętam wszystko) pozostał niedowład, ze silną spastyką, która jest bardzo uciążliwa i trudna do wytrzymania.
Ponieważ dalsze moje leczenie polega na ciągłej rehabilitacji i pielęgnacji, na ośrodki refundowane nie mam szans, przepisy instytucji i fundacji (z nazwy pomocnych) nie uwzględniają takich przypadków jak mój. W walce o częściowe przywrócenie władzy w moim ciele, pomaga mi w tym moja wspaniała rehabilitantka Pani Nina, która wkłada bardzo dużo serca i pracy w moją rehabilitację.
Również wymagam całodobowej pomocy osób trzecich, opiekuje się mną troskliwa i opiekuńcza Pani Bożenka, ale to wszystko jest bardzo kosztowne, a żadna finansowa pomoc mi nie przysługuje. Choć otrzymałam niewielką rentę socjalną z dodatkiem pielęgnacyjnym, to praktycznie do dziś pozostaję na utrzymaniu rodziców.
W ubiegłym roku zapewniano mnie na 100%, że pojadę do Bydgoszczy, we wrześniu lub w październiku 2011 roku, niestety nie, musiałam pojechać do Bornego.
BORNE SULINOWO (SPACER NAD JEZIOREM):
W tym roku już po raz drugi byłam na turnusie rehabilitacyjnym w Bornem Sulinowie. Jest to spokojna miejscowość położona przy pięknym jeziorze otoczona lasami sosnowymi. W ośrodku miałam codzienną rehabilitacje taką jak ćwiczenia gimnastyczne z rehabilitantem, zabiegi z fizjoterapii. Pobyt w Bornem Sulinowie zawdzięczam przede wszystkim Wam kochani, tym którzy przekazali dla mnie 1% podatku lub dokonali dobrowolnych wpłat na moje konto.
Jestem wdzięczna za okazaną mi pomoc, jednocześnie bardzo, bardzo dziękuję i mam nadzieję że kiedyś ten dług spłacę.
W dalszym ciągu pragnę pojechać do Francji na laseropunkurę lub do kliniki w Niemczech, na razie pozostają tylko marzenia i nadzieja, powód – finanse (bardzo duży koszt).
Marzę również o tym ,aby ktoś chciałby sprzedać lub się z nami zamienić na mieszkanie na parter, ponieważ mieszkamy w bloku na I piętrze, mamy kłopoty wydostania się z niego. Do pomocy mama ma zawsze tylko sąsiada Pana Arnolda, który jest zawsze uczynny (tato ma niedowład całej prawej strony). Mieszkanie na parterze byłoby dużym rozwiązaniem problemu i zmniejszyłoby koszty w zainstalowaniu podjazdu, nie musielibyśmy instalować windy, która jest bardzo droga (nawet nie mamy na nią pieniędzy), a zarazem na pewno będzie uciążliwa dla sąsiadów.
Kończąc swoje myśli jeszcze raz pozdrawiam Was wszystkich którzy czytacie mojego bloga, oraz wszystkich kuracjuszy, którzy przebywali ze mną na rehabilitacji w Bornem, również wspaniały cały personel z Ośrodka oraz studentki z Wrocławia.